... Czyli kolejne etapy rozedrgania. Tym razem jednak absolutnie nie-wewnętrznego. Wszystko przejawia się na czysto fizycznej płaszczyźnie. Tak fizycznej, jak zapowiedź tłuczenia szkła dziś wieczorem...
Wewnętrznie natomiast zupełnie nic się nie zmienia. Tak, jak nie zmienia się skład magicznych tabletek, czy reakcja na dziesiątą kolejkę spirytusu...
Nadal wszystko pod ostentacyjną kontrolą. W glitter opakowaniu. To nic, że w środku trochę gnije i płonie na przemian. Zawartość zawsze można wyrzygać, wydrapać i wykrzyczeć.
W tym kapeluszu nie znajdziecie już króliczka. Nawet tego, z zakrwawionymi łapkami. Bo owszem, czasem lubię być kicającym, uroczym stworzonkiem, robiącym sztuczki na zawołanie. Ale CZASEM nie oznacza, że będę robiła to na każde zawołanie. Zwłaszcza, kiedy próbują króliczkowi wybić ząbki, żeby nie gryzł. I amputować łapki, żeby nie uciekł. I najchętniej obciąć główkę, żeby nie myślał. Na koniec oczywiście próbując wyruchać króliczka jak leci. Dosłownie jak i w przenośni.
Nie. Nie strzelę sobie w tył głowy tylko dlatego, że ktoś usilnie prosi i przekonuje, że tak byłoby bardziej sexy.
Króliczek był jedynie tandetna iluzją, Proszę Państwa.
....Wściekła, zimna suka wróciła.
Zły kierowca
9 lat temu
5 komentarze:
Hmmm czytając Twoją notkę oczywiście nie mogę powiedzieć, że wiem, co czujesz, bo nie znam sytuacji. Jednak te słowa nieco przypominają mi moją sytuację sprzed dwóch lat kiedy to myśli miałam podobne. I nie wspominam tego dobrze. Choć image zimnej suki bardzo mi odpowiadał i czułam się w nim bardzo dobrze. Sama nie mogę się sobie nadziwić dlaczego tak po prostu się rozpłynął. A teraz szczytem pozerstwa byłoby wracanie do niego.
____
Och no i dziękuję za obserwację i także dodaję z najwyższą przyjemnością do obserwowanych ;]
Ja tam nie tyle co byłam zimna suką (bo nigdy nie byłam, to wiesz hehe) co osobą niedostępną ... wcale mi to na dobre nie wychodziło, takie przetrzymywanie uczuć w nieskończonej głębi siebie samej.
Ależ!
Przecież dobrze wiecie, że nie jestem(...)
Po prostu...
BYWAM :)
no tak tak, cieszę się, że z Twojej strony nigdy tego nie przeżyłam na własnej skórze ;*
Nie jesteś. W końcu mnie kochasz 8)
Prześlij komentarz